Po dość długiej nieobecności w Tatrach w końcu nadszedł moment na zdobycie kultowego szczytu „Kościelec”. Zawsze budził on nasz podziw, gdy byliśmy na Hali Gąsienicowej. Góra „z pocztówki” – tak ją nazywaliśmy. Już sama myśl o wyprawie na Kościelec sprawiała, że serce biło szybciej.
Trasa
Zacznijmy od kilku informacji technicznych:
- Czas przejścia: około 8h
- Długość: około 17km
- Wybrana trasa: Kuźnice -> Dolina Jaworzynki -> Hala Gąsienicowa -> Zielony Staw Gąsienicowy -> Karb -> Czarny Staw Gąsienicowy -> Hala Gąsienicowa -> Boczań -> Kuźnice
Dojazd do Zakopanego i parking
Wyruszyliśmy z Piotrem wcześnie rano z Krakowa, chcąc jak najlepiej wykorzystać dzień i uniknąć tłumów. Auto zostawiliśmy w Kuźnicach, na jednym z najbliższych szlaku parkingu.
Jeśli nie masz auta to nie problem, żeby dostać się na szlak. Z Krakowa odjeżdżają pociągi i autobusy (już o 4 rano), które dowożą nas na dworzec autobusowy. Stamtąd do Kuźnic można dostać się busikiem lub taxi.
Szlak do Hali Gąsienicowej
Pogoda była idealna – bezchmurne niebo i delikatny wiaterek, który tylko dodawał energii. Nasza trasa rozpoczęła się od Kuźnic, skąd ruszyliśmy w kierunku Hali Gąsienicowej. Do wyboru mamy tutaj dwie trasy:
- łagodniejszą i bardziej widokową przez Boczań (na lewo od kas, szlak niebieski)
- bardziej stromą przed Dolinę Jaworzynki (szlak żółty).
Obie trasy zajmują podobną ilość czasu. My wybraliśmy szlak żółty w górę, a w drodze powrotnej szlak niebieski. Moje kolana preferują łagodniejsze zejścia niż wyjścia 🙂
Po drodze mijaliśmy piękne krajobrazy, które zapierały dech w piersiach. Ścieżka prowadziła nas przez las, a potem w górę, aż w końcu dotarliśmy do Hali Gąsienicowej.
Hala Gąsienicowa
Uwielbiam moment, gdy wchodzę na Halę Gąsienicową. Szczególnie rano, gdy promienie słońca charakterystycznie padają na chatki. Kościelec wygląda stąd jeszcze bardziej imponująco niż na pocztówkach. Wydawało się, że góra ta ma w sobie coś magicznego, coś, co przyciąga wzrok i nie pozwala oderwać od niej oczu.
Na Hali Gąsienicowej zatrzymaliśmy się na chwilę, żeby odpocząć i nacieszyć się widokiem. Oczywiście ciężko było odmówić kawy i ciasta w Schronisku.
Dalsza wędrówka – Zielony Staw Gąsienicowy i Karb
Po krótkiej przerwie ruszyliśmy w dalszą drogę. Wybraliśmy mniej popularną ścieżkę przez Zielony Staw Gąsienicowy (szlak żółty). Trasa ta jest dość łagodna, można na niej odpocząć i porozmawiać. Wzdłuż trasy obserwujemy także mniejsze zbiorniki wodne. Przechodzimy u podnóża Kasprowego Wierch oraz obok dolnej stacji wyciągu narciarskiego (czynny zimą).
Nad Zielonym Stawem Gąsienicowym chwilę odpoczęliśmy i pocykaliśmy fotki. Czas na trudniejszą część wycieczki – zaczynamy wspinaczkę na Karb. Karb miałam okazję odwiedzić już wcześniej (podczas nieudanego ataku na Świnicę, wtedy postanowiłyśmy się wycofać z powodu silnego wiatru i iść na niższy szczyt Karb).
Ścieżka na Karb prowadzi wśród kamieni. Jest bardziej stroma niż poprzednie etapy wycieczki. Na Karbie odpoczęliśmy chwilę, obserwują Czarny Staw Gąsienicowy, który znajduje się po drugiej stronie góry. Tutaj założyłam też kask.
Czy na Kościelec jest potrzebny kask?
Moim zdaniem niekoniecznie. Faktycznie szlak na górę nie posiada zabezpieczeń, jednak nie zsypują się z góry kamienie. Oczywiście pozorny zawsze ubezpieczony 🙂
Trasa z Karbu na Kościelec
Trasa na Kościelec jest dość wymagająca, ale jednocześnie bardzo satysfakcjonująca. Wspinaczka wymagała od nas przede wszystkim kondycji. Warto mieć ze sobą rękawiczki, ponieważ często trzeba złapać się kamieni rękoma. Jest dosyć stromo, jednak mniej niż sobie wyobrażałam 😛 Świnica była dla mnie trudniejsza.
Na samym szczycie czekała na nas nagroda – zapierający dech w piersiach widok na całą okolicę. Czuliśmy się, jakbyśmy byli na dachu świata. Widok na Zielony i Czarny Staw Gąsienicowy i otaczające go szczyty był niesamowity. Spędziliśmy tam dłuższą chwilę, delektując się chwilą i robiąc mnóstwo zdjęć.
Zejście przez Czarny Staw Gąsienicowy i Boczań
Na Kościelec prowadzi tylko jedna trasa – przez Karb. Wróciliśmy więc na niego. Jednak do dalszego zejścia wybraliśmy szlak przez Czarny Staw Gąsienicowy (czyli po drugiej stronie Karbu). Zejście jest dość strome, ale przyjemnie jest się zatrzymać co jakiś czas i spojrzeć na Czarny Staw Gąsienicowy.
Podczas schodzenia czuć było lekkie zmęczenie, ale też ogromną satysfakcję. Każdy krok w dół przypominał nam, jak wspaniałą przygodę właśnie przeżyliśmy. Kościelec z pewnością stał się jednym z naszych ulubionych szczytów w Tatrach. Trasa ta, choć wymagająca, dostarczyła nam niezapomnianych wrażeń i pozwoliła spojrzeć na góry z zupełnie nowej perspektywy.
Nad Czarnym Stawem Gąsienicowym także zrobiliśmy sobie przerwę. Dalsza trasa prowadziła znów przez Halę Gąsienicową, a następnie niebieski szlak przez Boczań, aż do Kuźnic.
Na koniec dnia, wracając do Kuźnic, czuliśmy się szczęśliwi i spełnieni. Wiedzieliśmy, że na pewno jeszcze nie raz wrócimy na tę magiczną górę, która na zawsze pozostanie w naszych sercach jako symbol piękna i wyzwań Tatr.